W książce Elizabeth Dunn
Prywatyzując Polskę: o bobofrutach, wielkim biznesie i
restrukturyzacji pracy wydanej w
2008 roku przez Wydawnictwo Krytyki Politycznej autorka skupia się
na analizie funkcjonowania w czasie transformacji jednego polskiego
przedsiębiorstwa – Alimy, mającej swoją siedzibę w okolicach
Rzeszowa. Wykupiona od państwa po 1989 roku przez amerykańską
firmę Gerber musiała przejść zmianę rewolucyjną: od statusu
państwowej spółki socjalistycznej do prywatnej, kapitalistycznej
firmy. Analiza poczyniona przez Dunn opiera się przede wszystkim na
jej prywatnym doświadczeniu, zebranym podczas spędzonych tam kilku
miesięcy w połowie lat 90. XX wieku – autorka przeszła przez
pracę na właściwie każdym stanowisku, jednocześnie rozmawiając
z pracownicami (głównie pracowniczkami) oraz poznając ich życie
od strony prywatnej. Na tej
podstawie amerykańska badaczka kreśli drogi transformacji
ustrojowej i ideologicznej oraz sposoby odnajdywania się w opisanej
rzeczywistości przez zatrudnionych w Alimie-Gerber ludzi.
Niestety
moja znajomość ekonomii jest nikła, jeśli nie zerowa, dlatego też
nie mam żadnych kompetencji, aby w sposób krytyczny odnieść się
do analizowanej pozycji. Jednak postaram się wyprowadzić z
niej syntezę polskiego
podejścia antykapitalistycznego.
Używam pojęcia antykapitalizmu, a nie antykonsumpcjonizmu, gdyż w przywołanej książce to na aspekty kapitalistyczne, a nie stricte konsumpcyjne kładziony jest nacisk. Są to jednak pojęcia bardzo sobie bliskie, jedno wynika z drugiego, a także – w dużym stopniu – nie istnieją bez siebie.
Używam pojęcia antykapitalizmu, a nie antykonsumpcjonizmu, gdyż w przywołanej książce to na aspekty kapitalistyczne, a nie stricte konsumpcyjne kładziony jest nacisk. Są to jednak pojęcia bardzo sobie bliskie, jedno wynika z drugiego, a także – w dużym stopniu – nie istnieją bez siebie.
Przede
wszystkim należy zacząć od tego, że Gerber (podobnie jak ówcześni
neoliberalni politycy, oraz inne zagraniczne przedsiębiorstwa)
odgórnie założył, iż kapitalizm jest swoistym naturalnym stanem
człowieczeństwa, który musi rozwinąć się w sprzyjających
warunkach. Niczym kolonizatorzy Afryki czy Bliskiego Wschodu
przyłożyli do zupełnie odmiennej rzeczywistości własne
narzędzia, które z racji całkowitego nieprzystosowania
kulturalnego nie miały jak zadziałać. Oczekiwania pracowników
byłego PRL były nieprzystające do tego traktowania, w związku z
czym, w oparciu o zawiedzione nadzieje, mogła rozwinąć się
krytyka kapitalistyczna, będąca bez mała podstawami polskiego
antykapitalizmu.
Próbując
naprawić swój błąd, firmy zachodnie doszły do wniosku, iż muszą
wytworzyć zarówno odpowiedni typ klienta, jak i pracownika, aby,
kolokwialnie rzecz ujmując, „biznes mógł się kręcić”. I tak
jak pierwszy „gatunek” powstał stosunkowo łatwo, tak to
pracownik szybko odczuł, iż zmiana ta (w porównaniu z warunkami
pracy zapewnianymi przez socjalizm) jest mu zupełnie nie na rękę.
To kolejny, istotny punkt rodzimej odmiany antykapitalistycznej –
początek swój bierze ona nie w głosach zirytowanych konsumentów,
lecz zmęczonych i upodlonych pracowników zakładów produkcyjnych.
Sztuczne
wytworzenie nowych „gatunków człowieka” wiąże się
nierozerwalnie z nowym konstruktem poczucia się przez podmiot („ja”)
jako osoby. „Osoba socjalistyczna” była wg Dunn osobą z gruntu
zanurzoną społecznie – polegająca w swoich działaniach na
mitycznych „znajomościach”, będąca w swoim odczuciu kimś
więcej niż trybikiem w maszynie. Jest to cecha szczególnie
istotna, jeżeli chodzi o robotnice
– te bowiem kształtowały swoje poczucie jako osoby pracującej
poprzez zapośredniczenie w formule „pracującej matki”. Taka
kobieta była zatem w odczuciu ogólnym (a zatem nie tylko własnym)
istotniejszym pracownikiem, niż chociażby kobieta bezdzietna, gdyż
jej praca miała za zadanie utrzymać i wyżywić dzieci, czyli
młodych obywateli – przyszłych kolejnych pracowników. Natomiast
sama praca produkcyjna była w swojej istocie pracą pomiędzy
ludźmi: to komunikacja między nimi, ich zażyłość i swoiste
„zasiedzenie” w jednym miejscu były gwarantem sukcesu
przedsiębiorstwa.
„Osoba
kapitalistyczna” natomiast była bytem zindywidualizowanym o tyle,
że traktowano ją jako jednostkę o cechach mierzalnych, a każde
dostępne stanowisko pracy wymagało osoby o konkretnych,
wyliczalnych uwarunkowaniach. „Wyścig szczurów” eliminował
natomiast cały kontekst społeczny człowieka, zmuszając do
swoistego egoizmu oraz wyraźnego rozgraniczenia między pracą a
życiem poza nią.
Napięcie
na styku tych dwóch koncepcji w istocie napędza antykapitalistyczne
przekonania. Człowiek, który doświadczył bycia „osobą
socjalistyczną”, musi bowiem odczuwać głęboki sprzeciw wobec
stopniowego, systemowego uprzedmiotawiania. Pozbawiony znaczenia dla
swoich szerokich konotacji społecznych człowiek nie jest w stanie
zrozumieć czystego prawa przedsiębiorczego zysku – zamiast tego
czuje się oszukanym przez swojego zwierzchnika. Na
początku transformacji obiecywano bowiem idący za nią rozwój, a
jedyne co go w ostateczności spotyka, to kolejne stopnie ograniczeń.
Warto bowiem podkreślić, że w kapitalistycznej firmie następuje
bardzo szczegółowa specjalizacja konkretnych stanowisk, wobec czego
możliwości awansu dramatycznie się kurczą.
W
odpowiedzi na tak trudną sytuację, a także ciągłe poczucie
niebezpieczeństwa związane z niepewnością co do utrzymania
miejsca pracy (kapitalistyczne władze łatwo zwalniały „słabo
przystosowanych”) pracownicy zaczęli wykształcać różne formy
antykapitalistycznego oporu.
Podstawową
było przenoszenie nomenklatury związanej z rodziną (głównie
macierzyństwem) w przestrzenie sprywatyzowanej firmy. Dzięki temu
dochodziło do swoistego rozpadu bezosobowych ram kapitalizmu.
Nazywanie swoich przełożonych „dobrą mamą” czy „dobrym
tatą” dalej implikuje hierarchiczność, jednak pozwala również
na wymaganie w zamian swoistej opieki. Przywraca również społeczne
zależności osób, pozwalając oddolnie przekształcać przestrzeń
pracy w bardziej znośną i oswojoną. Daje poczucie „bycia
zaopiekowanym”, przez co łatwiej jest nawiązać realną relację
między konkretnym pracownikiem a zakładem, a ludzie mający za sobą
doświadczenie socjalizmu na tym właśnie opierają swoją ciągłość
pracy (wynagrodzenie ma w tym
wypadku znaczenie drugorzędne, poczucie przynależności jest
bardziej podstawową potrzebą).
Takie
rozwiązanie nakłada na pracowników wartość naddaną, czyli
zgodną z podstawową kwestią wywołującą sprzeciw –
prywatyzacją człowieka. Nie pozwala zatem na pełną policzalność
cech ludzkich – bo jak zmierzyć relacje międzyludzkie, jak
obliczyć wytwarzany przez nie kapitał?
Należy
również podkreślić, że podejście antykapitalistyczne, ukazujące
się na łamach książki Elizabeth Dunn jest ściśle powiązane z
doktryną katolicką i tradycyjnym rozumieniem rodziny i ról
płciowych. Wytworzona w dobie PRL-u religijność i konserwatywność
(będące wówczas formą odporu socjalistycznych modeli zachowań)
nie traciła na swej mocy w pierwszych latach po transformacji. Dla
pracowników ważny zatem był aspekt moralny przedsiębiorstwa.
Uważano np., że to praca powinna być dla ludzi, a nie na odwrót.
Zatem (w przypadku analizowanej przez Dunn firmy AG) nie był istotny
czysty zysk właścicieli, lecz społeczna użyteczność zakładu –
część mieszkańców okolicznych wsi pracowała w nim, część
natomiast prowadziła małe gospodarstwa rolne, zapewniając żywność
do przetwórstwa dla zakładu. Po prywatyzacji układ sił uległ
zmianie, znaczącą wzmagając bezrobocie w regionie. Podstawową
ludzką potrzebą było zatem przywrócenie poprzedniej formuły tak,
by wszyscy mogli mieć stabilną pracę i żyć spokojnie.
Na
zakończenie chciałabym dodać, iż konieczne jest zaznaczenie, że
antykapitalizm w takiej formie nie jest formą otwartej negacji, czy
też socjalistycznym sentymentem. Podejście opisywanych przez Dunn
pracowników jest chęcią zmiany i trwania w rzeczywistości
zaproponowanej przez kapitalizm, jednak na innych warunkach. Tak
rozumiany antykapitalizm jedynie renegocjuje szczegóły, aby
stworzyć dalej hierarchiczną przestrzeń, po
prostu akceptowalną dla pracowników. To rodzaj pozytywnej krytyki
wyrosłej na doświadczeniu socjalizmu i zrozumienia jego dobrych i
złych stron.
Komentarze
Prześlij komentarz