Przestrzeń
miejska jest terenem, na którym sztuka z powodzeniem może zaistnieć. Jak
zauważa Joanna Turek cytując Vito Acconci: „Sztuka publiczna musi się wcisnąć
i dopasować, przykroić na miarę tego co już w mieście istnieje. Jej
sposób funkcjonowania polega na przeprowadzeniu operacji, które zdają się
niekonieczne w ramach wybudowanego środowiska; dodaje do wertykalnego,
odejmuje od horyzontalnego, mnoży i dzieli co w sieci między nimi. Te
operacje są naddatkiem; powielając, co już istnieje, mnożą to istniejące niczym
zarazki choroby. Funkcją sztuki publicznej jest de-design”
Jak traktować
sztukę publiczną w przestrzeni miejskiej występującą? Czemu ona służy, jakie
zadanie spełnia. Jakie są wobec niej oczekiwania? Skąd pojawia się w określonym
miejscu, kto ją finansuje i jakie praktyki możemy nazwać oddolną reestetyzacją
przestrzeni miejskiej?
De-desing to
nie re-desing. Przedimek „de” określa odwrócenie czegoś, przywrócenie do
poprzedniego stanu. Co na myśli miał Acconci? Jakie strategie przyjmują artyści
i wobec czego się sprzeciwiają?
Opór tutaj
wydaje się działać na zasadzie pułapki. Artyści opierają się, jak wspomina
Joanna Turek, przesyceniu przestrzeni reklamami. Aktywność artystyczna polega
tutaj na re-estetyzacji tych terenów, poprzez wspomniane „wciskanie i
dopasowywanie, przykrajanie”. Nie chodzi tutaj tylko o aspekt terytorialny i
ograniczone ramy na sztukę przeznaczane, lecz, co również Turek zaznacza, formy
i wydźwięk aktywności artystycznej oraz niewielkie zasoby finansowe, które ją ograniczają.
Traktowanie sztuki projektowanej i umiejscawianej w przestrzeni publicznej
zawsze wiąże się z koniecznością zdobywania pozwoleń. Instytucje równocześnie
wydają pozwolenia (bądź nie walczą) z taką reprezentacją w przestrzeni, która
zezwala na aktywność plakatów i reklam lokujących każdy rodzaj produktów i
usługi.
Na ile taka
sztuka jest oddolna, jeśli finansowanie pochodzi z funduszy grantowych,
instytucji itp.? Sztuka tworzona oddolnie, niefinansowana przez wszelkie
instytucje publiczne przywodzi na myśl tylko jedno zjawisko.
Różne grupy reestetyzują
przestrzeń publiczną a własny sposób. Wewnętrzne tarcia pomiędzy grupami
opierającymi swoje relacje na wzajemnej nienawiści są powodem, dla których
powstają takie formy oporu, niekoniecznie oparte na sprzeciwie wobec czegoś
odgórnego:

Walka toczy
się o przestrzeń, a artyści nie walczą z władzą. Walczą z brakiem estetyki w
przestrzeni. Instytucje z kolei nie opowiadają się za żadną ze stron. Urząd
sprawujący władzę nad przestrzenią powinien jasno określać zasady funkcjonowania
obu zjawisk w przestrzeni publicznej, aczkolwiek oddolność zlecanych przez
wyższe instytucje aspekt oddolności w takim wypadku jest nie całkiem jasny.
Zatem czy
oddolna re-estetyzacja faktycznie jest oddolna? Co zrobić, gdy przestrzeń jest
zaśmiecona reklamami, a o sztukę w terytorium publiczne trzeba walczyć? Warto
zaznaczyć, że aktywność artystów nie zawsze jest ona jawnym sprzeciwem wobec
reklamy. Co z „Pozdrowieniami z Alei Jerozolimskich”? Co z każdym innym
wytworem artystycznym w przestrzeni miejskiej? Już sama ich obecność jest
istotna.
Sztuka
graficzna, na przykład murale na budynkach mogą zmieniać przestrzeń. W tym
wypadku oddolność sytuuje się na nieco innym poziomie, gdyż nie mamy do
czynienia z instytucjami odgórnymi, lecz formami samorządowymi, które decydują
się na taką formę estetyzacji danej przestrzeni czy obiektu. Ich charakter i
wydźwięk często jest historyczny lub estetyczny.
Czy może w
walkę z istotnym problemem potrzeba włączyć odgórnie ustanawiane prawo, tak jak
w wypadku Gdańska i Sopotu, które wprowadziły ustawę krajobrazową?
W zasadzie nie
wiem, jak temat powinien zostać opisany i jak zdefiniowana powinna być oddolna
re-estetyzacja przestrzeni miejskiej. Analiza wybranych obiektów artystycznych
w zasadzie nie ma sensu, ponieważ ich idea nie zawsze jest dostosowana i
artykułowana w opozycji do estetycznych aspektów przestrzeni miejskiej, aczkolwiek
sam fakt ich istnienia w mieście dużo znaczy.
Temat artykułu
został trochę przeformułowany i nie interpretuje konkretnych zjawisk w przestrzeni
miejskiej. Jest efektem moich nieco luźnych przemyśleń na temat tego, czym jest
i czym może być oddolna re-estetyzacja miasta. Mam jednak nadzieję, że ten
wywód jest w miarę jasny. W zasadzie chciałabym usłyszeć jak widzą to inni. Kto
więc przeczyta mój mini-artykuł – proszę o komentarz.
Komentarze
Prześlij komentarz