Wszystko zaczęło się od Ruchu Nowej Kultury, który powstał w 1980 roku, we Wrocławiu. Na fali rewolucji jaką wywołała Solidarność, powstało kilka innych inicjatyw politycznych, w tym właśnie RNK. Jego inicjatorami byli Jacek Drobny, Andrzej Dziewit oraz Waldemar „Major” Fydrych, który później obejmie stanowisko przewodniczącego, a w dalszej perspektywie stanie na czele Pomarańczowej Alternatywy. Ważne jest to, że grupa 30 ludzi tworzących ten ruch kontrkulturowy wywodziła się z innych ruchów m.in. hippisowskiego, anarchistycznego, czy Nowej lewicy.
Pomarańczowa Alternatywa
była początkowo pismem wydawanym przez RNK, od czasu strajków studenckich na
Uniwersytecie Wrocławskim. To właśnie tam pojawił się idee z manifestu
Surrealizmu Socjalistycznego. Strajki potraktowano jak dzieła sztuki, co będzie
później charakterystyczne dla Alternatywy. Kolor pomarańczowy to odniesienie do
holenderskich provosów, chociaż zaznaczyć trzeba, że założenia i poczynania
polskiego ruchu nie były całkowicie tożsame z holenderskimi. Provosi byli
raczej inspiracją.
Podstawą
ideologiczną Ruchu Nowej Kultury był manifest Surrealizmu Socjalistycznego.
Zanim przejdziemy do charakterystyki manifestu, warto wspomnieć, że
socsurrealizm to pojęcie ukute przez Grzegorza Józefczuka w 1974 roku. Jest to
twórcze rozwinięcie postawy dadaistów, przeniesione do lat 70 i 80 na teren
Polski. Manifest został napisany jednak przez Majora, który przyznał, że bardzo
inspirował go Manifest surrealistyczny
Andre Bretona.
Manifest
Surrealizmu Socjalistycznego Frydrycha to tekst, w którym znajdziemy
przekonanie o niezwykłej wartości wyobraźni. Sprzeciw wobec zadawaniu pytań,
nie można poddać się racjonalizmowi, zabijajcie
rozumy, a analfabeci lepiej widzą
sztukę. Nie ma innego powrotu ku naturze. Manifest ma wydźwięk ironiczny,
wychwala bycie maszyną, trybikiem, analfabetą, chociaż miesza się to z
wychwalaniem innych, już bardziej bliskich kontrkulturze rzeczy, jak
Wyobraźnia, radość, czy surrealizm. W byciu analfabetą kryje się prawdopodobnie
ironia – człowiek nie czyta, to człowiek nie myśli, staje się marionetką.Trzeba
nie lubić filozofów, pozbyć się ich, bo każą myśleć, a co gorsza, wątpić w
polityków. Politycy zawsze byli wielkimi
surrealistami. Oni czekają na ciepło. Kochajmy polityków. Filozofowie są
przegrani. Czyżby politycy żyli w świecie własnej wyobraźni, nierealnych
idei o państwie? Ten fragment wydaje się być niezwykły. Ironiczny, ale bez
zarzutu.
Ciekawym
fragmentem jest jeszcze zwrot do filozofów: Racjonalizmu
nie można inaczej wytłumaczyć jak lęku, który demobilizuję wyobraźnię.
Racjonalizm rodzi się tam, gdzie determinuje lęk istnienie lęku. Prawdziwy
racjonalista jest rycerzem. Jego ograniczone ramy poruszania mają go chronić z
pozoru przed upadkiem na radość. Wychwalany do tej pory racjonalizm okazuje
się być tarczą dla przestraszonych i słabych. Racjonalista to rycerz, ale nie
odważny bohater w lśniącej zbroi, lecz miękki, nagi człowiek z pancerzem, który
go krępuje w imię bezpieczeństwa.
Pozostaje
nam jeszcze chyba najbardziej charakterystyczny oraz wymowny fragment: Nie bójmy się być szczerzy do końca. Jedyne
rozwiązanie na przyszłość i dzisiaj to surrealizm. Świat nie będzie mówił wtedy
o kryzysie. Nie wycofujmy się, jeżeli zaszliśmy tak daleko. Przecież cały świat
jest dziełem. Już pojedynczy milicjant na ulicy to dzieło sztuki. Bawmy się,
los nie jest krzyżem. Jaki sens cierpieć, skoro można się cieszyć. Los życia
jest fantem loteryjnym. Widać tutaj zwrot ku zabawie, surrealizmowi
(oderwaniu od rzeczywistości?), potraktowanie świata, ludzi i działania jak
sztuki. Możemy żyć w ciężkich czasach i biernie poddawać się tej boleści i
smutkowi, a jednak Major oferuje coś innego – cieszyć się i bawić, zdecydować
na aktywność i uczynienie świata innym, radośniejszym. To, gdzie się urodzimy i
w jakich czasach, nie powinno decydować całkowicie o naszym projektowaniu
własnego życia.
Poza
przytoczonymi fragmentami manifestu, mówi się jeszcze, że do założeń
socjalistycznego surrealizmu należą „wszyscy proletariusze bądźcie piękni”,
„końcem każdej formacji społeczno-ekonomicznej jest jej komedia” oraz „Bo czy
chcecie, czy nie chcecie, krasnoludki są na świecie.”
Od
surrealistów Fydrych zapożyczył sprzeciw wobec realizmowi, racjonalizmowi, utylitaryzmowi
oraz konwencjom w sztuce. Od dadaistów przejął przekonanie o dowolności wyrazu
artystycznego i podobnie jak wcześniej, swobodę twórczą związaną z odrzuceniem
kanonów. Liczy się absurd, zabawa i dowcip. Trzeba przyznać, że jeżeli
prześledzi się działalność Pomarańczowej Alternatywy, to rzeczywiście widać odniesienia
do tych poglądów. Rzeczywistość socjalistyczna pomimo wielkiej praktyczności i
racjonalizacji okazuje się być w istocie absurdalna i bezsensowna.
Kontrkulturowy ruch, jakim jest Alternatywa ujawnia nonsensy świata PRL oraz
przemian polityczno-społecznych lat 80 i 90. Co ciekawe, robi to w taki sposób,
aby rzeczywiście obchodzić ustanowione przez władze państwa święta, czy docenić
strażników porządku – Milicjantów. Wywołuje śmiech i obnaża poważne zarządzenia
i poczynania, zarówno partii rządzącej, służb porządkowych, a z czasem
powstających nowych władz (nie byli wcale potulni wobec obrad okrągłego stołu).
Pomarańczowa Alternatywa czyniła ze wszystkiego sztukę i postulowała wielką,
nieograniczoną moc i siłę wyobraźni. Podobnie jak w ready-made stosowano
przedmioty, ale również tematy życia codziennego, aby wykorzystać je do
przekazania pewnych treści, które poza sztuką nie mogłyby być wygłoszone
(chociażby ze względu na niemożliwość wobec wolności zgromadzeń, czy
organizacji protestów). Sztuka okazała się być dobrym polem do uprawy
zamaskowanych politycznych żądań oraz działań. Udawane poparcie represyjnego
reżimu okazało się być rewelacyjną bronią i przyczynkiem cichej rewolucji.
Trudna do zaszufladkowania przez służby Pomarańczowa Alternatywa za cel
postawiła sobie również przełamywanie strachu u zwykłych ludzi do działania.
Bierność to broń PRL, aktywność dla kontrkultury. Heppeningi były namiastką
wolności i budowania wspólnoty na chwile, co przecież było równie sprzeczne z
komunistycznym indywidualizmem i reżimowym ubezwłasnowolnieniem.
Czytając
o Pomarańczowej Alternatywie oraz barwnej postaci naczelnego krasnoludka –
Wadlemara Majora Frydrycha, trudno się nie uśmiechnąć. Nawet z perspektywy
czasu, działalność tego ruchu kontrkulturowego wydaje się być czymś ożywczym,
zwłaszcza kiedy pomyśli się o smętnym i szarym klimacie PRLu. Ci śmieszni i
roześmiani aktywiści wydawali się być różdżką budzącą ludzi do życia.
Niestety Pomarańczowa Alternatywa nie
przetrwała lat 90-tych bez swojego przywódcy, a on sam później już nie znalazł
tak dużej siły przebicia jak w XX wieku. Nie oznacza to jednak, że przestał
działać.
Komentarze
Prześlij komentarz