Precz z tym!
Takie słowa
padają z ust jednego z bohaterów filmu 24 Hour Party People zaraz przed
tym, jak zrywa ze ściany dwa plakaty: okładkę zespołu Pink Floyd oraz zdjęcie
Davida Bowiego. Można uznać to za symboliczny gest, który wprowadza nas w
ewolucję muzyczną, jaka dokonała się na podwórku robotniczego miasta. Jednak na
początku pragnę zaznaczyć – zdecydowanie jest to film przeznaczony dla ludzi,
którzy są w większym lub mniejszym stopniu zaznajomieni ze zmianami w świecie
muzyki, jakie miały miejsce w latach 70, 80 i 90. Dla osób, którym nic nie
mówią nazwy jak Joy Division, Happy Mondays czy Buzzcoks, film może być po
prostu nudny. Jeżeli więc
nieobce Ci są dekadenckie teksty Iana
Curtisa bądź narkotyczne brzmienia w wykonaniu Shauna Rydera – weź udział w szalonej przejażdżce, jaką zaserwuje Ci
historia Madchesteru!
Główna fabuła
filmu obraca się wokół postaci Tony'ego
Wilsona – jednej z najważniejszych postaci na mapie brytyjskiej muzyki. To
właśnie on wpadł na szalony pomysł promowania kontrowersyjnych zespołów pokroju
Sex Pistols; to dzięki niemu powstała wytwórnia Factory Records, która skupiała
lokalne zespoły i talenty; to z jego inicjatywy powstała Hacienda, czyli
najważniejszy ośrodek muzyczny Manchesteru w latach 80 i 90. I chociaż sam
bohater przyznaje:
„Ale
ten film nie mówi o mnie. Nigdy nie miałem być Hamletem. Gram tu rolę
epizodyczną. To film o muzyce.”
To nie bez powodu
zyskał pseudonim Mr. Manchester. Dzięki niemu rewolucja muzyczna nabrała
rozpędu, a wiele bandów zyskało rozgłos. Warto w tym momencie wspomnieć
o formie filmu, na jaką zdecydował się reżyser Michael Winterbottom, ponieważ
jest ona dość…specyficzna? To właśnie Tony Wilson jest narratorem, który
prowadzi nas przez kolejne rozdziały muzycznej historii miasta, a jego
komentarze z offu często wyjaśniają (lub nie) pewne wydarzenia. Całość dzieła
ma charakter chaotycznego paradokumentu, w którym została zburzona czwarta
ściana. Ale taka właśnie jest rewolucja – nieokrzesana, nieopanowana, idąca za
ciosem. I taki był Manchester ówczesnych lat. Madchester.

Obraz Michaela
Winterbottoma przedstawia Manchester jako „alternatywne zagłębie”, co przecież
nie jest kłamstwem. To właśnie w tym miejscu narodziło się wiele zespołów, o
których mówi się jako o symbolach swoich czasów. 24 Hour Party People to
przede wszystkim opowieść o muzycznej historii miasta. Miasta, gdzie działał
nieokrzesany geniuszy rewolty muzycznej, medialnej i społecznej. Jak już
wcześniej wspomniałam – film może być ciężki w odbiorze dla osób
niezainteresowanych tematem. Jednak dla fanów muzyki rockowej czy muzyki rave,
produkcja może okazać się nie lada gratką, nawet pomimo swojej szalonej i
chaotycznej formy. Odjazd w stylu Madchesteru!
Komentarze
Prześlij komentarz