Under Pressure


Smutny film o smutnym wokaliście. Biografia niedoszłej gwiazdy rocka i mroczna wizytówka z robotniczego Macclesfield przełomu lat 70/80-tych.

Control w całości poświęcony jest życiu i śmierci Iana Curtisa, wokalisty post-punkowej formacji Joy Division - chłopaka obdarzonego niskim, zawodzącym głosem, epileptyka, który przekuł swoją przypadłość na dziwaczny transowy performance i nieszczęśliwego człowieka, który nie radził sobie z życiem i opiewał śmierć. W końcu udało mu się popełnić samobójstwo - na parę dni przed trasą koncertową, dzięki której jego undergroundowa grupa mogła osiągnąć sukces komercyjny.
Film został zrealizowany na podstawie książki napisanej przez żonę Iana Curtisa Debbie pt. Touching from a Distance. W rolę smutnego wokalisty wcielił się Sam Riley – którego kreacja zaciera granicę pomiędzy aktorem a postacią którą odgrywa.
Bezpośrednią inspiracją dla estetyki filmu była sesja zdjęciowa zespołu, którą fotograf Kevin Cummins wykonał dla tygodnika "New Musical Express" zimą 1978/79 w okolicach katedry w Manchesterze. Brytyjski fotograf uwiecznił zespół u początku kariery. Czarnobiałe zdjęcia w niczym nie przypominają typowych dla tego okresu sesji fotograficznych krzykliwych i buntowniczych wykonawców.  Te są dosć przygnębiające i zdają się podkreślać melancholijne tony kojarzone z  twórczością Joy Divisions.
Cummins początkowo trochę narzekał na "mało rockowy image" artystów

Urzeczony zdjęciami Cumminsa, Corbijn obmyślił swój film w podobnej stylistyce. Czarnobiałe kadry w fotograficznym stylu opisują kilka lat z życia Iana Curtisa i jego nie mniej ważnych kolegów z zespołu. Reżyser bezsłownie podróżuje szlakami nastolatków z Macclesfield: młodych, potencjalnych narkomanów i wielbicieli Davida Bowiego, przypominając ich pierwsze, punkrockowe koncerty i formowanie się zespołu „Warsaw”, który wkrótce  zmieni nazwę na Joy Division.
Film dobrze pokazuje tradycję muzyczną, która inspirowała chłopców z zespołu: choć poznali się na koncercie Sex Pistols, ich artystyczne inspiracje były znacznie szersze - obejmowały zarówno amerykańskich protoplastów punk rocka, jak i starszych wykonawców. Na tle innych zespołów punkowych, muzykę Joy Division wyróżnia posępny i refleksyjny klimat, a także odejście od brutalnej prostoty, czy nawet prymitywizmu, który cechował nurt punkowy w tym okresie.

Muzyczną tradycję, z której czerpało Joy Division, w humorystyczny sposób przedstawia ilustracja po prawej


„Teledyskowy” styl jest doskonale widoczny w filmie Control. Tyle że Corbijn zbudował go na surowych, czarno-białych kadrach,  znakomicie oddających posępny i refleksyjny klimat muzyki Joy Division. Tyle że czarno-białe są tylko zdjęcia. Reżyser nie próbuje jednoznacznie wartościować zachowania swoich bohaterów. Pozostają ludźmi z krwi i kości – niepozbawionymi uroku osobistego, ale też licznych wad, których Corbijn nie ocenia.
Surowe ujęcia kamery śledzą poczynania Iana Curtisa: muzyczny rozwój, potęgującą się epilepsję, wyobcowanie społeczne, brak kontroli nad  życiem i rozdarcie pomiędzy dwoma kobietami, które kochał. Ale przede wszystkim presję, z którą bohater nie był w stanie sobie poradzić. Od depresji dzieliły ją tylko dwie litery.
Obraz Corbijna nie zaskakuje niczym wybitnym, ale to nie musi być wadą. Widać, że reżyser jest przede wszystkim fotografem i twórcą teledysków. Control został zrealizowany z artystycznym pietyzmem i świetnie oddaje klimat muzyki Joy Division i - można by rzec - nie ma w nim nic, poza biografią ciekawego człowieka. Reżyser niczego nie dodaje od siebie, stara się za wszelką cenę pełnić rolę bezstronnego obserwatora szarej rzeczywistości. Corbijn nie zajmuje się odbrązawianiem legendy, nie bawi się też w hagiografie, skupia się na wokaliście jako człowieku ze wszystkimi jego małościami.
Biografie muzyków to istne samograje: muzyka, choroby, seks, narkotyki, alkohol, powrót do formy, wydanie jakiegoś opus magnum. Życiowa sinusoida. W tego typu gatunek można „wcisnąć” zarówno ostre sceny odjazdów po różnorakich używkach, jak i egzystencjalną pustkę nadwrażliwej jednostki. Film Control aspiruje do  kina niezależnego i artystycznego, toteż nie jest w żaden sposób sztucznie rozbuchany. Niestety widać w nim trochę reżyserskiej apatii.
Chociaż z drugiej strony – jak inaczej miałby wyglądać film o Ianie Curtisie?

Komentarze