The Sex Pistols - najsłynniej niesławni

Recenzje - Sex Pistols: Wściekłość i brud (2000) - Filmweb

Sex Pistols: Wściekłość i brud Juliena Temple zaczyna się prostym, aczkolwiek odważnym stwierdzeniem dotyczącym filmów dokumentalnych o zespołach rockowych. Temple zaznacza, że zazwyczaj tego rodzaju produkcje opowiadają o wspaniałej przygodzie, a ta wcale taką nie była. W rzeczywistości życie członków zespołów rockowych nie było łatwe ani zabawne. Jednak wśród muzyków panowało przeświadczenie o tym, że jeśli wiesz co i w jakim celu robisz, to zniesiesz wszystko, ponieważ ostatecznie liczy się tylko muzyka. Grupa The Sex Pistols zostaje już na samym początku określona mianem jednej z najsłynniejszych, a zarazem najbardziej niesławnych legend.
Początku historii grupy należy się dopatrywać w czasach powojennych, kiedy to wedle obietnic miało się poprawić położenie klasy robotniczej, a zamiast tego, zapanowała bieda, bezrobocie, strajki… dowiadujemy się tego obserwując sceny pełne buntu społeczeństwa angielskiego, które było przesiąknięte niepokojem i konfliktami. Młodzież nie odnajdywała się w panującej rzeczywistości. Przyszli członkowie zespołu The Sex Pistols postanowili przemówić. Kiedy zabraniano im zadawać pytania o przyszłość, zakochani w muzyce, zbuntowani, a także pragnący wyróżniać się z tłumu czuli potrzebę stworzyć swój własny, odrębny świat. Mający poczucie, że należą do pokrzywdzonych, zdeformowani i groteskowi jak dzwonnik z Notre Dame, znaleźli swoją niszę, co doprowadziło do powstania nowego ruchu. Pośród wielu chaotycznych obrazów jakie ukazuje Temple, można poczuć nie tyle atmosferę czasów, ale także charakter zespołu. Zarzucając ludziom niemoc w zderzeniu z rzeczywistością postanowili podjąć pierwsze próby. Już na początku pojawiają się kłótnie pomiędzy członkami. Ale z perspektywy czasu można wnioskować, że różnice charakterów wyszły na dobre - pozwoliły ukazać realne emocje i nastroje względem panującej sytuacji. 
W filmie nieustannie przeplatają się archiwalne ujęcia ukazujące codzienność mieszkańców Wysp Brytyjskich, fragmenty koncertów i wywiady z poszczególnymi członkami grupy. Wszystko jednak jest przesycone sprzeciwem wobec panującego porządku i wyraża silną potrzebę buntu, kontestacji. Równie rewolucyjna i kontrowersyjna jest sama nazwa zespołu. Sex Pistols miało oznaczać młodych, seksownych morderców. Ponadto pistol z założenia jest połączeniem słów pistolet i penis. 
Wzrastająca sława zespołu zrodziła potrzebę tworzenia hitów. Niemal na każdym kroku byli skazani na niezrozumienie ze strony konserwatywnych Brytyjczyków, którzy jednocześnie byli urzeczeni ich świeżością, budzącymi kontrowersje zachowaniami. Punk stał się w pewnym momencie hasłem bojowym społeczeństwa brytyjskiego, chociaż wciąż wielu nieprzychylnych mu twierdziło, że “jest gorszy niż komunizm czy hiperinflacja”. Uważali, że zespół stanowi antytezę tego, co nazywamy człowieczeństwem. To między innymi sprawiało, że przemysł muzyczny miał przez nich kłopoty z wizerunkiem.
Trzeba jednak przyznać, że The Sex Pistols wykreowało swego rodzaju nową subkulturę. Ich publiczność miała oryginalny styl wyróżniający się odwagą. Z czasem ludzie zaczynali ich rozumieć, odkryli piękno w brzydocie. Punki przyjęły zuniformizowany image i osobliwy stosunek do życia. W końcu chodziło o to, żeby być sobą. Co ważne, kobiety nie były traktowane jak obywatele drugiej kategorii. Pisanie własnych piosenek dało im niezależność, a ich muzyka zyskała status szczerej i wiarygodnej. Rano grali dla dzieciaków, wieczorami dla strajkujących związkowców.
Należy jednak pamiętać, że dokument o The Sex Pistols nie może się obyć bez zaakcentowania jednego z najbardziej kontrowersyjnych momentów w historii zespołu. Za sprawą sparafrazowania Hymnu Wielkiej Brytanii - God Save the Queen, wypowiedzieli wojnę Anglii, ale jak sami określają - całkiem niechcący.
Temple zwraca uwagę schyłek zespołu i poważne konflikty z managerem. Poprzez spiski, nieporozumienia i kłótnie The Sex Pistols stał się zespołem z komiksu, niepoważnym. Zaczęli odchodzić od tego, co cenili w muzyce. Zła sława obiegła cały świat, panowało przeświadczenie, że nie interesuje ich muzyka, tylko chaos. Ich wizyta w Ameryce była dziwnym doświadczeniem - spotkali się z niezrozumieniem ze strony społeczeństwa amerykańskiego. 
Film kończy się smutną konkluzją, że upadek zespołu miał - paradoksalnie - miejsce jednocześnie z winy, jak i inicjatywy, jego członków. Jak sami przyznali, od początku chodziło bowiem o autodestrukcję. The Sex Pistols był bez wątpienia dziełem sztuki. Zależało im przede wszystkim na tym, aby przyszłe pokolenia miały odwagę, chęci i potrzebę sprzeciwić się stałym porządkom.


Komentarze